Jeśli nie Oxford, to co? Ile kosztują studia za granicą i co się stanie po brexicie [MAPY]

Matury dobiegają końca. Jeśli myślisz o studiowaniu za granicą, zobacz, gdzie w Europie uczelnie są darmowe i na jakie stypendia mogą liczyć studenci.

Published On: 26 czerwca, 2019
Jeśli nie Oxford, to co? Ile kosztują studia za granicą i co się stanie po brexicie [MAPY]_62e5558145ce2.png

Jeśli nie Oxford, to co? Ile kosztują studia za granicą i co się stanie po brexicie [MAPY]

Matury dobiegają końca. Jeśli myślisz o studiowaniu za granicą, zobacz, gdzie w Europie uczelnie są darmowe i na jakie stypendia mogą liczyć studenci.

Gdzie za studia trzeba płacić

Najdroższe mogą być studia na Węgrzech, gdzie czesne na publicznej uczelni może maksymalnie sięgać nawet 15 tys. euro rocznie. Za naukę płaci tam tylko 32 proc. studentów, średnio po 1428 euro za rok studiów I stopnia i 1553 za rok na studiach II stopnia.

Od razu dodajmy, że student na Węgrzech ma szansę nawet na 3 tys. euro stypendium na utrzymanie i na prawie 4 tys. euro za wyniki w nauce. Podobnie drogie studia są na Litwie – maksymalnie prawie 12 tys. euro, a płaci tam 37 proc. studentów. 

Studia na brytyjskich uczelniach kosztują ponad 10 tys. euro, tylko w Szkocji nauka jest darmowa. Nie ma tam stypendiów, a jednym wsparciem jest możliwość zaciągnięcia rządowej pożyczki.

Jakie są możliwe scenariusze dla kandydatów z Europy po brexicie – piszemy niżej.

Bezpłatną naukę dla obywateli Unii oferują uczelnie m.in. w Niemczech, Austrii, Skandynawii, Czechach i Słowacji.

Mapa jest interaktywna, po najechaniu na kraj zobaczysz szczegółowe informacje.

Co się stanie po brexicie

Obecnie wszyscy unijni obywatele mogą studiować w Wielkiej Brytanii na takich samych warunkach jak Brytyjczycy, obowiązuje ich jedna stawka, a inna (wyższa) jest dla reszty świata.

Różnice są olbrzymie – za rok ekonomii I stopnia na Oxfordzie Europejczycy płacą 9250 funtów rocznie, natomiast pozostali studenci – 28874 funty. Te stawki trzeba pomnożyć przez trzy lata studiów i oczywiście dodać jeszcze koszty utrzymania. 

Uczelnie nieco podnoszą czesne co roku, ale zgodnie zapewniają, że studenci, którzy zaczną studia w roku akademickim 2019/20, będą płacić stawkę taką jak Brytyjczycy przez wszystkie lata trwania ich studiów. Wszystkie uczelnie uważają bowiem, że kontrakt jest zawierany na początku studiów, i nie ma takiej możliwości, żeby z powodu brexitu stawka nagle wzrosła z 9,25 na 28,87 tys. funtów rocznie.

Większość polskich studentów studiuje dzięki pożyczce od brytyjskiego rządu, która pokrywa koszt czesnego.

Jak długo Zjednoczone Królestwo zostaje w UE (obecnie do 31 października), wszystko jest jasne – zaczynasz studia, możesz brać pożyczkę od rządu, płacisz niższą stawkę. Co dalej – nie wiadomo.

Boris Johnson chciałby na przykład, żeby studenci z kontynentu płacili wyższe stawki, ale bardzo ostro sprzeciwiają się temu uczelnie, dla których oznacza to odcięcie od dużej grupy potencjalnych studentów.

W myśl umowy premier May (która upadła już w Izbie Gmin trzykrotnie) dotychczasowe zasady zostałyby zachowane do końca 2020 r., a potem każdy kraj negocjowałby z Wielką Brytanią na własną rękę. Czego będzie chciała Wyspa w tych negocjacjach, nie wiadomo. Silną pozycję będą miały kraje z dobrymi uczelniami, na które wyjeżdżają Brytyjczycy, czyli Francja, Niemcy, kraje Beneluksu, trochę Włochy, Polską raczej się nikt nie będzie przejmować.

Stypendia dla studentów

Austria i Szwajcaria są najhojniejsze pod względem wysokości stypendiów socjalnych – ponad 10 tys. euro rocznie. Jednak najwyższe wsparcie oferują uczelnie niemieckie. Kto załapie się na stypendium socjalne, może dostać prawie 8 tys euro, a za pilną naukę kolejne 12 tys. euro rocznie.

Gdzie za granicą studiują Polacy

Według danych UNESCO polski maturzysta, jeśli decyduje się na zagraniczną uczelnię, to najczęściej wybiera Wielką Brytanię (5,6 tys. studentów). Na kolejnych miejscach są Francja (1,7 tys.), Dania, USA i Włochy (po około 1,3 tys. studentów).

Filip Tokarski, student drugiego roku uniwersytetu w Oxfordzie na kierunku Philosophy, Politics and Economics, mówi, że studia w Wielkiej Brytanii są nastawione na rozwijanie umiejętności miękkich, szukanie argumentów i analizowanie źródeł. Jego zdaniem programy brytyjskie często mają węższy zakres niż na polskich uczelniach, ale za to są bardziej zoptymalizowane i przydatne. „Wiele kierunków, w tym mój PPE, są interdyscyplinarne, po pierwszym roku wybiera się dopiero przedmioty dominujące. W dziedzinie nauk społecznych na moim uniwersytecie dzieją się najważniejsze badania w tym zakresie w Europie, mam dostęp do najnowszych badań i najlepszych naukowców” – mówi.

Filip Tokarski jest także mentorem w Fundacji Project Access Polska, która pomaga w rekrutacji na zagraniczne uczelnie. Do fundacji zgłaszają się przede wszystkim chętni na wyjazd do Wielkiej Brytanii, choć ostatnio sporo osób interesuje się uczelniami holenderskimi. 

Project Access działa od trzech lat i pomogła ponad 500 maturzystom w rekrutacji na studia za granicą. Nad ich przygotowaniem czuwa kilkuset mentorów, którzy już studiują na zagranicznych uczelniach i pomagają w przygotowaniu dokumentów i wypełnieniu formalności. Ta pomoc jest bezpłatna.

Fundacja prowadzi także warsztaty w szkołach, na których uczniowie mogą dowiedzieć się, czym różnią się studia zagraniczne od oferty polskich uczelni.

Krzysztof Daniewski, doradca edukacyjny, prezes Fundacji Ivy Poland (co roku pomaga kilkudziesięciu maturzystom w zagranicznej rekrutacji, w tym kilku pro bono) i twórca ogólnokrajowego konkursu „Droga na Harvard” mówi, że na to, aby aplikować na brytyjskie uczelnie i zacząć studia od jesieni tego roku, jest już za późno.

Kandydaci na uniwersytet w Oxfordzie lub w Cambridge już na początku klasy maturalnej muszą zarejestrować się w brytyjskim systemie rekrutacyjnym i wysłać tzw. personal statement”. W liście motywacyjnym należy opisać swoje dotychczasowych osiągnięciach, zainteresowania i motywacje – dlaczego wybieramy ten uniwersytet i dlaczego taki kierunek. Jeśli list się spodoba, to kandydat zostanie zaproszony na testy i rozmowę. O tym, czy ma szansę na rozpoczęcie nauki na Wyspach, uczeń dowiaduje się jeszcze przed maturą. Uczelnia wyznacza minimum, jakie kandydat musi osiągnąć na maturze. Często jeszcze konieczny jest egzamin językowy, ale ten spokojnie można zdać w polskim oddziale British Council.

Do momentu decyzji o przyjęciu jedyne koszty, na jakie trzeba być gotowym, to opłaty administracyjne i ewentualnie samolot na rozmowę kwalifikacyjną.

Chętni do studiowania w Stanach Zjednoczonych muszą zacząć myśleć o rekrutacji znacznie wcześniej. Uczelnie amerykańskie jeszcze silniej punktują pasje kandydata, działalność pozaszkolną i sportową. Kandydat musi wykazać się aktywnością obywatelską, pracami społecznymi, sukcesami sportowymi lub artystycznymi. Nie da się aż tak bogatego doświadczenia zebrać w kilka miesięcy przed maturą. Kandydatów na studia w Stanach obowiązują także egzaminy przedmiotowe SAT i językowy TOEFL, na szczęście oba można zdawać w Polsce.

Stay up to date with our newsletter!